W ten dzień strasznie zle się czułam. Bolał mnie brzuch. Naczytalam się różnych rzeczy w Internecie i już chodziłam cała w strachu. Ciągle o nim myślałam. Chciałabym teraz z nim porozmawiać i mu o tym wszystkim powiedzieć. Nadchodzil wieczór. Zaczął wibrowac mój telefon. Patrzę - to on dzwoni. Odebrałam.
-Mogę wziąć mój rower od Ciebie? Chyba nie jest ci już potrzebny? A chcę z kolega się przejechać.
- Dobrze.
- To zaraz będę.
Za 10 min przyszedł. Z kolega.
Wyszłam. Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech na jego widok. Przytulil mnie i pocalowal w policzek.
- Co tam u Ciebie? -zapytal
- Wszystko okej.
Łzy podeszly mi do oczu ze zdenerwowania.
-Dlaczego masz łzy w oczach? Coś się dzieje?
- Coś się dzieje ze mną nie tak. Strasznie boli mnie brzuch. Dobra nieważne bierz rower i jedz.
- Jak chcesz potem zadzwonię i porozmawiamy dobrze?
- Jasne.
-A tesknisz?
Pokiwalam głową, że tak.
-Kocham cię. -powiedzial i pocalowal mnie w czolko.
-Ja ciebie też.
Wziął rower i wyszedł.
Emocje puściły. Parę łez poleciało mi po policzkach. Teraz czekałam tylko na telefon.
Po dwóch godzinach telefon zadzwonił.
- wyjdziesz? Jestem już w połowie drogi do Ciebie.
- dobra zaraz wyjdę.
Usiedlismy u mnie na podwórku.
- Co się dzieje? Jak zobaczyłem Cię taką smutną zmartwilem się i wolalem przyjść niż dzwonić.
- strasznie brzuch mnie boli i to coraz częściej. Czasem ten ból jest nie do zniesienia.
- a wpierdziel chcesz? Do lekarza nie masz daleko.
- nie potrzebny mi lekarz.
- masz iść i koniec!
Usmiechnelam się.
Siedzieliśmy tak do poznego wieczora aż gwiazdy pojawily się na niebie. Parę razy probowal mnie przytulić ale trwało to jedynie chwilę. Nagle po niebie się coś ruszalo, chyba samolot, lecz ja go nie zauważyłam. Wstałam, a on za mną wziął moją dłoń i pokierowal w stronę nieba.
Wtedy już zauważyłam. Objął mnie od tylu tak jak najbardziej to lubiłam. Tesknilam za tym.
- idziemy się jeszcze przejść?
- dobrze tylko pójdę po bluzę bo zaczyna się zimno robić.
Przeszliśmy się przez miasto. Nie trzymając za rękę. Dziwne to uczucie było. Potem na ławkę. Obydwoje się polozylismy i przyjrzeliśmy w gwiazdy. On zobaczył 3 spadające, a ja ani jednej. Wkurzalam się.
- A może to nie twój czas by ją zobaczyć? Jeszcze kiedyś na pewno ja zauważysz. -powiedział
- Tęsknisz? -zapytałam
- No wiesz, jest zupełnie inaczej jak siedzisz w domu, patrzysz w telefon a tu zadnego sms. I tak bawisz się tym telefonem spogladajac co chwilę - i nic. I myślisz o tej osobie co teraz robi, jak się czuje..
- No to masz tak jak ja.
Odprowadzil mnie do domu.
Przytulilam go, pocalowalam w policzek. Powiedział "dobranoc" i poszedł.
piątek, 14 sierpnia 2015
Rower
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz